Strona główna | Mapa serwisu | English version
Witam na mojej stronie.

Strona w budowie. 
Wakacje 2006 - Łososina Dolna cz. 2, czyli weekend pełen wrazeń
Zdjęcia > Wakacje 2006 - Łososina Dolna cz. 2, czyli weekend pełen wrazeń
No i wróciliśmy jednak! Fakt, tylko na weekend, ale dobre i to.
Po przyjeździe był mały grill i poszliśmy spac. Ale to co rano zobaczylem...
Księżniczka (hehe, troszke wygłodniała, ale zawsze księżniczka)... Myślałem, że jeszcze śpie...


Jak oprzytomniałem, dotarło do mnie, że Aga wraz z mężem ida na wesele... A nas to nie łaska zabrać? :P


Tego kolesia chyba wszyscy się obawiali. Wiadomo, kto to i co robi. Krążył nad naszym domem jak opętany! Za parę miesięcy wszystko będzie jasne-czy wrzucił jakieś zawiniątko do komina, czy nie...


Po obfitym śniadaniu postanowiliśmy wyruszyć w góry. A raczej na taka jedną, ale stromą góre, prawie jak schody na poddasze. :)


Straszna męczarnia, ale opłaciło się.


Czyż to nie jest piękny widok?


W tej rzece kąpaliśmy się codziennie (niektórzy nawet w ubraniach, hehehe). Woda czysta i cieplutka, nic tylko dupska moczyć!


Po krótkim odpoczynku poszliśmy dalej. Oj, ale się działo... Dobrze mi szło, do momentu, kiedy stanąłem nad przepaścią, złapałem się za drzewo i powiedziałem, że dalej nie idę. Dopiero Wiolka mnie stamtąd ściągnęła, podając mi swoją dłoń. Dzieki Wiolka za uratowanie życia, bo pewnie stałbym tam do teraz. Tak właśnie wyglądałem po zejściu z drzewa... Małpa człekokształtna, co nie?


Nic tylko iść do Kowala na piwko. Kiedy ja zamawiałem, Darek nie próżnował... Hehe, pozdro Badi!


Oooo jaaaaaaaaa, ale mi dobrze! :P


Tymczasem Wiola wpadła w dziki szał robienia zdjęć, każdy musiał być na fotce.


I jakie pozycje przy tym wymyślała... :D


Czas było wracać do domu, bo babcia zrobiła kolejny pyszny obiadek. Po obiadku rzeka, a wieczorem tradycyjnie juz grillowana imprezka. Mam nadzieję, że moje kiełbaski smakowały. Heh, bo jak tatuś zrobi grilla to nie ma... wiadomo czego! :P


Przyszedł też Sąsiad-fajny z niego kolo. W końcu to ostatnia impreza... :(


Temu to musiało być dobrze...


No proszę, proszę... Hazardzik uprawiamy? Na szczęście grali na zapałki, więc nie było się do czego przyczepić.


W końcu trzeba było iść spać. A na drugi dzień poprawiny! Tylko Darek jakiś taki niewyraźny, pewnie dręczyła go myśl, że będzie kierowcą w drodze powrotnej...


Hihi, ale Janusz zmarnowany po weselu. Tylko Marzenka cały czas pełna energii!


No i nieuchronnie nadeszła chwila odjazdu. Samochód odpicowany, proszę wsiadać, drzwi zamykać!


A w drodze powrotnej co? Korek! Ale fajnie się jechało, muza grała, było wesoło.


Chciałbym jeszcze raz wszystkim bardzo podziękować. Myślę, że nie nabroiliśmy zbytnio i za rok znów sie spotkamy w tym uroczym miejscu, w tym samym składzie. Chyba, że ktoś dojdzie, ale to już zależy od bociana z Łososiny...
Copyright by auger